Teatroza - zespół chorobowo-sceniczny z przemieszczeniami, nierzadko o przebiegu nieciągłym, skokowym; towarzyszy mu zwykle powidok widza i słuchowy omam oklasku.
Krzysztof Skibski Teatroza
Adrian
poniedziałek, 19, luty 2018 11:33
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Super ! Wyjątkowe miejsce , mieszkam od 23 lat w Poznaniu i nigdy o tym miejscu nie wiedziałem o tym miejscu. Uwielbiam Niebostrzyga byliśmy w ostatni piątek 16.02 ;-) to moja kolejna wizyta na tym samym spektaklu uśmiałem się bardzooooo mocno super super xD odwiedzę teatr jak i kawiarnię jeszcze nie jeden raz :-) a moja podróż na Niebostrzyga tzw "podróż w jedną stronę" hmmm odbędzie się już nie długo... nie mogę się doczekać ;) Gorąco Polecam :)
axevyg
poniedziałek, 05, grudzień 2016 12:27
somatodrol funziona
http://xo9.eu/MI1
Mirosław K.
piątek, 16, październik 2015 09:15
Teatr "UP"... prawdziwy... emocjonalny... magiczny... czasoprzestrzeń nagieła się do granic możliwość podczas Szulca i sięgneła Drohobycza ! Gratuluje całej ekipie: reżyserowi, aktorom, realizatorce świateł i dziewczynom za barem w kawiarence - za stworzenie świata Teatru: przyjaznego i ludzkiego, w który wchłonełem i rozpuściłem się jak włosy Bianki w jednej ze scen...
Mam nadzieje do zobaczenia !!!
ps. Nowe miejsca to nowa energia i możliwości... niech duch teatru podąży za Wami ze strychu gdziekolwiek byście nie robili spektakli...
Zuzanna
czwartek, 12, marzec 2015 22:52
widziałam Was właśnie pierwszy raz i pluję sobie w brodę, że nie zawitałam wcześniej. Teraz chciałabym być na wszystkich spektaklach! I byłabym, gdybym nie miała pracy w godzinach Waszych spektakli.. Mam jednak zamiar być u Was wtedy, kiedy się uda, i przyciągnąć ze sobą wszystkich zainteresowanych teatrem ludzi, których znam. Kocham Was! Jesteście na całkiem wysokim miejscu mojej listy ulubionych zjawisk.
teatr u przyjaciół
poniedziałek, 27, październik 2014 16:33
Ostatnia ucieczka Brunona Schulza, Gomber.. jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak potraficie na scenie uchwycić nieuchwytne. Szacunek i podziw. Czekam już tylko na Franza Kafkę i "K."
Teodor
piątek, 29, listopad 2013 11:00
Czy zagracie jeszcze spektakl "Pasje i obsesje Teodora permanentnego samobójcy" ?
Teatr
mamy w planach przywrócenie spektaklu... może na wiosnę... gdy tylko zbierze się stosowna liczba samobójców
Redaktor Sławomir Snop
środa, 13, listopad 2013 10:36
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Maniuś, Maniuś lavat
Poważny krytyk, znawca sztuk, nie powinien nigdy dwu rzeczy się dopuszczać: zbyt późno myć rąk po oklaskach i rozpoczynać recenzowania od szlachetnych myśli (które na pointę się zdecydowanie nadają). Zdając sobie z tego sprawę, podzielę się jednak myślą tak genialną, jak starą i znaną. Otóż teatr powinien trzymać poziom bezwzględnie, niekoniunkturalnie, każda przewrotność zaś z zasady jest przecież tylko umowna, przerzutna wyłącznie w przenośni (ssyk!). Wszystko więc, co się w piwnicy lub na poddaszu wyprawia z gruntu razi puszeniem się lub nieszczerym uniżeniem. Takie zabiegi niektórych teatrów należy z całą surowością oceniać negatywnie, bo też w sztuce, jak i w krytyce szczerość powinna być na pierwszym miejscu. Jeśli nawet u kogoś z szanownych kolegów-adeptów zdarza się jakaś pustka w głowie, fraza tęsknotę głosząca za rozumem - nic to, przecież szczere to, niewinne i urzekające. Całkiem niezrozumiały dla mnie w tej sprawie okazuje się spektakl Appendix WitkaCego, który ostatnio przykro mi było oglądać. Przede wszystkim stwierdzam, że nikt - od biletera po reżysera - nie pojął geniuszu Witolda C. (notabene - spoufalanie się i nazywanie powszechne Witkiem jest grubą przesadą u wszystkich). Na pierwszy przykład: rzecz o puszeniu się była, a teatr ów sam na poddaszu sobie sztukę wystawił dowodząc, jak już wspomniałem, haniebnego braku pokory (czy nawet Pokory). Na drugi przykład: rekwizyt dziś jest łatwy do zdobycia i nie trzeba już (jak w szkolnych teatrzykach bywało) udawać, wmawiając widzowi, że widzi (dajmy na to) krowę, choć na ścianie powiewa cętkowana materia. Tak też, jeśli chcę robić miny do lustra - nie powinienem pokazywać zepsutej okiennicy. Całkiem przecie inna metafora podszepty swoje zaczyna, a tego ani widz, ani pewnie autor sobie nie życzy. Nieszczere to i basta. Uświadomiłem sobie, że nie warto wszystkiego tu skrupulatnie wytykać, bo też jeśli pryncypia niezachowane - po cóż się przesilać. Dość, że jeszcze przywołam nieodżałowanej pamięci pannę Manię, moją Mentorkę, krytyka doskonałego i niezastąpionego. Panna Mania za najważniejszą uznawała w teatralnych sztukach konsekwencję. Widz wszak, gdy się go konsekwentnie prowadzi, historię mu się opowiada, staje się wrażliwszy, nie rozkojarza się, o polityce z sąsiadem nie szumi w trakcie nudnawych epizodów (że wspomnę tu tylko nieobyczajne striptizy jakieś, które nauczycielom już w ogóle nie przystoją, a jako sposób na rozwlekanie sztuki są niewybaczalne!) i konsumuje w skupieniu. Otóż panna Mania (niech jej zima lekką będzie), gdyby ujrzała, że do bezbarwnych filmów reżyser ze scenografem pospołu dobrali jaskrawe kostiumy...! Z wszystkich zarzutów ten uważam za dyskredytujący całkowicie. Tak stara postać jak Mistrz Witold i takie barwne farmazony?! Pozostawię więc te słowa jako ostatnie i pospieszę, by ręce moje strumieniem gorącej wody przemyć - lanie wody jedynie może tu zatrzeć niesmak, który przez brak zasad się zalągł.
Gut ta kawa lapidem, non zwis, sed saepe cadendo
Redaktor Sławomir Snop znawca-krytyk
Witold Sprawny
wtorek, 12, listopad 2013 21:53
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Drodzy Bywalcy inicjuję sylwestrowe specjalne spotkanie w Absurducie. 31 grudnia o godzinie 19:00. Przybywajcie podobno będzie deszcz...
mamy w planach przywrócenie spektaklu... może na wiosnę... gdy tylko zbierze się stosowna liczba samobójców